Św. Jan Apostoł Ewangelista, umiłowany uczeń Pana
27 grudnia obchodzimy w Kościele powszechnym święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty.
Jan (hebr. „Bóg jest łaskawy”) Ewangelista to postać nieźle udokumentowana, zwłaszcza przez Ewangelistów, którzy wypowiadają się o Janie częściej niż na przykład o Piotrze.
Pochodził Jan najprawdopodobniej z Betsajdy. Jego ojciec miał na imię Zebedusz i był z zawodu rybakiem, chyba dość zamożnym, skoro posiadał własną łódź rybacką. Matka miała najprawdopodobniej na imię Salome i to ona ośmieliła się prosić Jezusa, żeby jej synowie – bo Jan miał brata; był nim Jakub Starszy – zasiedli kiedyś w królestwie niebieskim po prawej i lewej stronie Jezusa (Mt 20, 20 n).
Początkowo był Jan uczniem Jana Chrzciciela, ale z czasem – sam to opisuje – postanowił przyłączyć się do Jezusa (J 1, 35-51).
Wydaje się jednak, że po krótkim pobycie u Jezusa jednak wrócił jeszcze do siebie i dopiero po niejakim czasie, na wyraźne wezwanie Jezusa, związał się z Nim na zawsze (Mt 4, 18-22; Mk 1, 14-20; Łk 5, 9-11).
Należał, obok Piotra i Jakuba, do najściślejszego grona uczniów Jezusa. Tylko ci trzej byli świadkami zmartwychwstania córki Jaira (Mt 9, 23-26), tylko oni są z Jezusem w chwili Jego przemienienia na Górze Tabor (Mt 17, 1-8), oni też, choć nie najlepiej się wtedy spisali, byli w Ogrójcu, gdzie Jezus spędził noc na modlitwie (Mk 14, 33-34).
Jan sam wyznaje również, że jest „umiłowanym uczniem” (J 19, 26; 21, 20), od niego dowiadujemy się także, iż w czasie Ostatniej Wieczerzy „spoczywał na piersiach Pana” (J 13, 25).
Jest Jan pod krzyżem, na którym konał Jezus (J 19, 26), jako pierwszy spośród uczniów Jezusa znalazł się przy pustym grobie Jezusa (J 21, 20-23).
Może jednak najbardziej znamienne jest to, że Jezus umierając całą ziemską przyszłość swojej Matki powierzył właśnie Janowi, oznajmiając mu równocześnie, że Bogurodzica jest także jego, Jana, Matką. Powiedział Jezus wyraźnie najpierw do Maryi: „Niewiasto, oto syn Twój” a potem do ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19, 26 n). Dla Jana było to jakby drugie jego powołanie. Przed kilku laty na wezwanie Jezusa stał się Jego uczniem, teraz otrzymuje powołanie na opiekuna Matki Jezusa. Bez wahania podjął się tego dzieła. „Od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie”. Kiedyś Józef z woli Bożej stał się opiekunem Syna Bożego i Jego Matki, Jan dostępuje jakby nawet jeszcze większego wyróżnienia. Zostaje nie tylko opiekunem, ale nawet synem Bogurodzicy. Tak więc już po śmierci Jezusa zacieśniły się jeszcze bardziej więzy między Nim i Jego umiłowanym uczniem.
Nie są znane powody, dobrych, jakby przyjacielskich układów Jana z najwyższym arcykapłanem, do którego domu nie tylko sam przedostał się bez trudności, ale wprowadził tam także Piotra (J 18, 15-16). Któryś z Ojców Kościoła utrzymywał, że był Jan – być może wspólnie z ojcem i bratem – dostawcą ryb na stół arcykapłana, co tłumaczyłoby swoistą zażyłość z najwyższą i nie tylko duchowną władzą Jerozolimy.
Jest Jan nazwany „synem gromu”. Może, dlatego, że kiedy mieszkańcy Samarii nie pozwalali Jezusowi, gdy zmierzał do Jerozolimy przejść przez ich krainę, właśnie Jan zaproponował, żeby Jezus sprowadził z nieba ogień, jak grom na niegościnnych Samarytan (Łk 9, 51-56; Mk 3, 17).
Godne uwagi są związki Jana Ewangelisty z Piotrem. W Ewangeliach Jan jest wymieniany zazwyczaj zaraz po Piotrze. W Dziejach Apostolskich razem z Piotrem przebywa na modlitwie w świątyni jerozolimskiej (3, 1-4; 13-21), razem udzielają sakramentu bierzmowania (Dz 8, 14-17), razem przebywają w więzieniu (4, 1-24).
Jest Jan, jak wiadomo, autorem jednej z czterech Ewangelii. Dlatego nazywa się ewangelistą. Otóż Ewangelia ta posiada kilka godnych uwagi odrębności w stosunku do trzech Ewangelii synoptycznych. I tak na przykład tylko Jan opisuje gody w Kanie Galilejskiej (2, 1-12). W ziemskiej biografii Jezusa wydarzenie to zajmuje bardzo znaczące miejsce. Wtedy to bowiem, właśnie w Kanie Galilejskiej, dokonał Jezus pierwszego cudu. Był to niejako sygnał, w czyim imieniu będzie Jezus występował i jakie to moce nadprzyrodzone będzie miał do dyspozycji. Uznał też Jan za właściwe wspomnieć o obecności na tych godach Maryi i o swoistym Jej udziale w dokonaniu się pierwszego cudu. Kilka szczegółów z czwartej Ewangelii wskazuje na to, że Jana Ewangelistę można uważać za jednego z pierwszych czcicieli Bogurodzicy. Jest Jan nie mniej niż Łukasz ewangelistą maryjnym.
Jest także Jan jako autor czwartej Ewangelii teologiem Eucharystii. To on i tylko on utrwala w swej Ewangelii Mowę eucharystyczną Jezusa (6, 22-71). Jest Jan ponadto ewangelistą szczególnego zatroskania o uczniów Jezusa. Piękna Modlitwa arcykapłańska Jezusa znajduje się tylko w Ewangelii Jana (17, 1-26). A jest to modlitwa prawie wyłącznie w intencjach uczniów Jezusa.
Jest wreszcie Jan największym wśród ewangelistów piewcą miłości, przede wszystkim Bożej miłości do całego rodzaju ludzkiego, ale także tej oczekiwanej przez Boga naszej miłości do Niego samego i do naszych braci. Kierowane do nas wszystkich zachęty do okazywania sobie nawzajem miłości pojawiają się w pismach Jana najczęściej. Jan też nazywa Boga miłością (1 J 2, 16).
Z Apokalipsy zdaje się wynikać, że był Jan Ewangelista przełożonym takich kościołów w Azji Mniejszej jak Efez, Smyrna, Pergamon, Tiatyra, Sardes, Filadelfia i Laodycea.
W scenach ze św. Piotrem obrazujących Dzieje Apostolskie, św. Jan jest często towarzyszem przywódcy apostołów. Później udaje się on jako misjonarz do Azji Mniejszej. Według legendy, św. Jan odmówił złożenia ofiary pogańskim bóstwom. Na rozkaz cesarz Domicjana przewieziono go do Rzymu. Tutaj, przy Porta Latina (bramie miejskiej), święty został poddany straszliwym torturom, podczas których wrzucono go do kotła z olejem podgrzanym nad płonącym ogniem. Św. Jan przetrwał jednak tortury bez uszczerbku. Scena tortury w kotle z wrzącym olejem stanowi często przedstawienie wprowadzające do cykli ze scenami z Apokalipsy, np. cykl na drzeworytach Albrechta Dürera (1497/1498).
Po torturach św. Jan został zesłany na wyspę Patmos. Tutaj doświadczył wizji, według których napisał Apokalipsę. Św. Jan na wyspie Patmos to najczęściej przedstawiana scena z życia. Często nad Janem Ewangelistą trzymającym księgę pojawiają się na niebie istoty z jego wizji, a najczęściej apokaliptyczna niewiasta (Ap 12). Podobnie jak w przedstawieniach Johannesminne, również i w tym przypadku św. Jan może spać – w ten sposób ukazywane jest tajemne objawienie. Czasami obok św. Jana przedstawiany jest anioł niosący mu jedzenie i picie bądź diabeł próbujący skraść świętemu kałamarz.
Po śmierci cesarza Domicjana w roku 96, św. Jan powrócił do Efezu, gdzie wskrzesił niedawno zmarłą Druzjanę, jego pobożną zwolenniczkę. Św. Jan nawrócił i ochrzcił także filozofa Kratona, który nakłonił dwóch bogatych młodzieńców, aby na oczach wszystkich porozbijali niesłychanie drogie klejnoty, które kupili za cały swój majątek. Św. Jan potępił takie zachowanie i w cudowny sposób połączył z powrotem rozbite szlachetne kamienie. Kraton i dwaj młodzieńcy posłuchali go i rozdali swój majątek biednym. Dwóm innym młodzieńcom, którzy żałowali, iż podarowali majątek ubogim, św. Jan dał wiklinę i drobne kamienie z brzegu, które w cudowny sposób zamieniły się w złoto i kamienie szlachetne. Później jednak przez swoje kazanie nakłonił tych młodzieńców do dobrowolnego ubóstwa.
Pewnego razu św. Jan odmówił złożenia ofiary bogini Dianie w jej świątyni w Efezie. Zaproponował bałwochwalcom aby oni – wezwawszy imię Diany – zburzyli kościół Jezusa, albo też on – wezwawszy imię Chrystusa – zburzy świątynię Diany. Po zawaleniu się świątyni wśród mieszkańców Efezu wybuchł spór na temat prawdziwej wiary, wobec czego św. Jan nakazał arcykapłanowi Diany podanie mu kielicha ze śmiertelną trucizną. Św. Jan uczynił nad tym kielichem znak krzyża i wypił jego zawartość nie odnosząc żadnych obrażeń. Kielich ten pojawia się często jako atrybut świętego. Niekiedy nad kielichem przedstawiany jest również wąż (smok) na znak trucizny, która w cudowny sposób wyparowała dzięki uczynieniu znaku krzyża. Podczas cudownego spotkania apostołów przy łożu śmierci Maryi, św. Jan, jako najbardziej jej bliski (według słów Chrystusa, będący jej synem), jako pierwszy doprowadzany jest do Matki Boskiej (Zaśnięcie Najświętszej Maryi Panny).
Gdy św. Jan dobiegał 100 lat objawił mu się Chrystus wraz z innymi, dawno zmarłymi apostołami i oznajmił mu, że już niedługo zabierze go do siebie. Po ostatnim kazaniu św. Jan, pogrążony w modlitwie, udał się do swojego grobu przygotowanego w kościele i w niebiańskim świetle zniknął z oczu zebranych wiernych. Apostołowie zrozumieli ostatnie słowa Chrystusa na temat św. Jana: “Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę […]” (J 21,21 i n.) w ten sposób, że nie umrze on tak jak inni, lecz dożyje powrotu Chrystusa. W kaplicy Peruzzich w kościele Santa Croce we Florencji Giotto przeciwstawił sobie sceny z życia św. Jana Ewangelisty i św. Jana Chrzciciela oraz ukazał wniebowzięcie ostatniego apostoła z jego grobu. W Czterech apostołach Albrecht Durer zestawił ze sobą św. Jana (ze św. Pawłem) i przywódcę apostołów, św. Piotra (ze św. Markiem) – apostołowie. W tym przypadku, podobnie jak w przedstawieniach ewangelistów, św. Jan, uosabiając okres życia człowieka, ukazywany jest zawsze najmłodszy, jako młodzieniec.
Przynajmniej dwu spośród najstarszych Ojców Kościoła – to znaczy Polikarp i Papiasz – uważa się za uczniów Jana Ewangelisty. Orzeł jako znak czwartego Ewangelisty ma symbolizować wzniosłość i lotność jego myśli.
W tradycji chrześcijańskiej Jan Ewangelista – mimo, że tylko on jest nazywany „Uczniem umiłowanym” – „nie wytrzymuje jednak konkurencji” ze swym pierwszym, czyli Janem Chrzcicielem. Zdecydowana większość Janów przyznaje się nie do Ewangelisty, lecz do Chrzciciela.
W kalendarzu liturgicznym Chrzciciel góruje nad Ewangelistą; podczas gdy drugi ma tylko jedno swoje święto (27 XII), pierwszego obchodzimy uroczystość narodzin (24 VI) oraz wspomnienie jego męczeńskiej śmierci (29 VIII). Być może, iż taki stan rzeczy to rezultat pochwały, jaką sam Zbawiciel obdarzył Jana Chrzciciela oświadczając, że wśród narodzonych z niewiasty nie ma większego od Jana Chrzciciela (Mt 11, 11).
Jego symbolem jako ewangelisty jest orzeł. Innymi symbolami Jana są kielich z wężem lub smokiem, u jego stóp zwyciężony kapłan świątyni Diany w Efezie, lub też beczka (kocioł) (św. Jan został wrzucony do kotła z wrzącym olejem).
Jego wygląd i atrybuty, to najczęściej przedstawienie go jako starca z wysokmi czołem i siwą czupryną oraz brodą (typ bizantyjski – według jednego z przekazów, św Jan Ewangelista dożył wieku 100 lat, a według innego, nawet 120 lat) lub młodzieńca bez brody (typ rozpowszechniony na Zachodzie – św. Jan był najmłodszym z apostołów i spędził swe życie w czystości) ubranego w długą spodnią szatę i płaszcz (powszechny ubiór apostołów), trzymający zwój lub księga (jego Ewangelia, czyli Apokalipsa), przybory do pisania.
W niektórych kościołach, po Mszy św., dnia 27 grudnia po dzień dzisiejszy podaje się wiernym poświęcone wino do picia. Co ma wspólnego ten zwyczaj z biografią Jana Ewangelisty? Otóż wedle starochrześcijańskiego podania Jan został uwięziony w Rzymie przez cesarza Domicjana, który postanowił zgładzić Apostoła przez podanie mu do wypicia zatrutego wina. Jan nie zawahał się, uczynił nad winem znak krzyża świętego i wypił je. Napój wcale mu nie zaszkodził. Takie to właściwości cudowno-terapeutyczne ma posiadać wino otrzymywane przez wiernych w święto Jana Ewangelisty.
W przedostatnim rozdziale swojej Ewangelii św. Jan uzasadnia, dlaczego postanowił spisać historię Jezusa. Pisał o Nauczycielu z Nazaretu „… abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, oraz abyście mieli życie w imię Jego” (J 20,31).
Życie św. Jana skłania nas do tego, by zastanowić się nad swoją wiarą w Jezusa.
Czy potrafimy być wierni, tak jak ten apostoł?
Czy chcemy wpatrywać się w krzyż Zbawiciela?
Czy chcemy dzielić się Dobrą Nowiną z innymi ludźmi?
Warto zapytać siebie, czy w Jezusie widzę żywego Boga, czy raczej postać z obrazów i kościołów. Czy przyszło nam kiedykolwiek do głowy, by tak jak Jan przytulić się do Jezusa? Nie mówmy, że się nie da… Każdy z nas może oprzeć się na Jego ramieniu. Wystarczy chwila szczerej modlitwy, moment ciszy podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, kilka minut skupienia i zatrzymania w codziennym zabieganiu. Umiłowanym uczniem powinien być każdy z nas.